literature

Doppelganger - wersja 2

Deviation Actions

MalaMi95's avatar
By
Published:
495 Views

Literature Text

Rozdział I – Spotkanie z „podwójnym wędrowcem”
(Wersja 2)

- Spóźnisz się do szkoły! – Usłyszałam głos dobiegający z dolnego piętra i otworzyłam oczy.
- Jeszcze 5 minut! – zawołałam i przecierając oczy rozejrzałam się po swoim pokoju, po czym  spojrzałam na budzik, była 6.30.
Tak właśnie zaczął się kolejny dzień z mojego nudnego dotychczas życia, nie wiedziałam wtedy jednak, że wszystko co znałam ma się kompletnie zmienić, a całe moje życie wywróci się do góry nogami…

Po całym dniu nudnych lekcji zadzwonił dzwonek, oznajmiający koniec moich męczarni. Właśnie zbierałam rzeczy do torby, gdy ktoś szturchnął mnie w ramię.
- Wracasz z nami do domu Treasure? – Tak, dokładnie moje imię to Treasure i jestem
17- letnią uczennicą liceum. Gdy pewnego dnia spytałam rodziców skąd wpadli na takie „genialne” imię dla mnie, powiedzieli, że byłam ich najcenniejszym „skarbem” i stąd dali mi tak na imię (choć ja wciąż uważam, że po prostu nie mieli pomysłu).
Odwróciłam się i spojrzałam w ciemne oczy mojej przyjaciółki Jasminy.
- Sorry Jas ale dzisiaj nie mogę.
- Czemu?! – wykrzyknęła i spojrzała na mnie błagalnie.
- Mam coś do zrobienia… - powiedziałam tak przekonująco jak tylko potrafiłam. Teraz, z perspektywy czasu nie potrafię powiedzieć dlaczego jej odmówiłam. Najprostsza odpowiedz to taka, że nie miałam ochoty łazić tego dnia z nią po sklepach, a Jas na pewno by tego chciała. Jednak tak naprawdę coś po prostu kazało mi iść tego dnia samej. Nie wiem czy to było przeczucie, czy po prostu miałam taki kaprys, ale wiem, że nigdy tego dnia nie zapomnę.

Po wyjściu ze szkoły skierowałam się w stronę domu, jednak w połowie drogi zmieniłam zdanie. Przypomniałam sobie o pewnej kurtce którą mierzyłam w zeszłym tygodniu. Wtedy nie było mnie na nią stać. Jednak tego dnia miałam przy sobie wystarczającą ilość pieniędzy dlatego modląc się by gdzieś po drodze nie spotkać Jas, ruszyłam w stronę galerii.
Byłam dosłownie kilka metrów od wejścia do sklepu, gdy usłyszałam za sobą jakieś krzyki i kroki biegnących osób. Zwykle nie przejmuję się takimi rzeczami, mieszkam w mieście więc hałas to dla mnie nic nowego, jednak wołanie biegnącej gdzieś za mną osoby zwróciło moją uwagę. Nieznajomy mówił językiem którego nigdy wcześniej nie słyszałam.
Zawahałam się przed wejściem do sklepu i obejrzałam przez ramię. Ta chwila prawdopodobnie zadecydowała o moim dalszym losie, ale wtedy nie byłam tego świadoma. Zobaczyłam za sobą zdyszanego na oko 30 – letniego mężczyznę z błyszczącymi złotymi włosami, ubranego w zapewne bardzo drogi garnitur. Był naprawdę przystojny! Jednak nie to przykuło moją uwagę. W jego oczach widać było strach, naprawdę był czymś zmartwiony i wyglądał jakby czegoś szukał. Po chwili, mężczyzna odwrócił się na pięcie i pobiegł przed siebie nie zwracając na mnie uwagi, wzruszyłam więc ramionami i również ruszyłam w stronę sklepu. Nie uszłam jednak dwóch kroków, jak ktoś wpadł na mnie z impetem i przewrócił na ziemię.
- Au… - jęknęłam i uniosłam się na łokciach, widząc swoje pobrudzone od ziemi ubranie zagotowałam się. Czy ludzie naprawdę nie mogą chodzić normalnie?!
Z wściekłym wyrazem twarzy odwróciłam się w stronę winnego.
- Mógłbyś uważać jak leziesz ty… - zaczęłam ale gwałtownie urwałam widząc kto przede mną stoi. Młoda dziewczyna patrzyła na mnie również nic nie rozumiejąc. Długie ciemne włosy, jasno niebieskie oczy, mały nos i usta, ta twarz... ona wyglądała zupełnie jak moja!
No prawie… jak ładniejsza wersja mnie. O ile jej włosy sięgały do pasa, to moje do ramion. Dziewczyna ubrana była również w śliczną  niebieską sukienkę sięgającą do kolan oraz miała makijaż, dzięki czemu sprawiała wrażenie bogini.
- Kim ty… - zaczęłam znowu, ale dziewczyna zatkała mi usta ręką i wymachując drugą powiedziała coś, mówiła jednak tak szybko, że nie zrozumiałam. Po chwili widząc moje zdziwienie, zaśmiała się.
- Racja, przecież ty mnie nie rozumiesz. – tym razem zrozumiałam, gdy dziwna nieznajoma odwróciła się zobaczyłam, że na ziemi przed nią leży mały notesik.
- Co to? – spytałam podnosząc i czytając co jest napisane w środku. Na pierwszej stronie widniało imię „Melodia” a potem już tylko był numer „604 555 321”
Spojrzałam na dziewczynę chcąc jej oddać notes, jednak ona tylko uśmiechnęła się do mnie. Następnie wstała i rozglądnęła się, gdy znów usłyszałam ten dziwny język, którym mówił wcześniej spotkany przeze mnie mężczyzna.
- Friedrich! – wykrzyknęła niespodziewanie i popatrzyła się na mnie swymi niebieskimi oczami, które (mogłabym przysiąc) błysnęły niebezpiecznym blaskiem.
- No to miłej zabawy!– i w tej samej chwili wypchnęła mnie zza krzaków tak, że prawie wpadłam na człowieka, o imieniu Friedrich. Mężczyzna widząc kto przed nim stoi rozpromienił się i przytulił mnie z całej siły.
- Okzcinżęisk! Melodio! Kat ęzseic ęis,  eż śałciórw! – mówił prawie, że płacząc ze szczęścia jednak w jednej chwili odsunął mnie od siebie i spojrzał krytycznym wzrokiem.
- Yt kaj szadąlgyw! Ainarbu! Ysołw! Melodio!– Krzyczał i wskazując palcem na moje ubranie i włosy więc spojrzałam na siebie.

Rzeczywiście, nie byłam tak elegancka jak mój sobowtór. Sprany i wypłowiały golf z napisem którego nikt by już prawdopodobnie nie rozczytał, co prawda nowe ale i tak nie zbyt drogie krótkie spodenki oraz czapka z daszkiem założona tył na przód. No i włosy, sięgające jedynie do ramion, podczas gdy mój sobowtór miał piękne gęste sięgające do pasa brąz loki.
Jednak wciąż nie rozumiałam czemu tak przejmuje się moim wyglądem? Przecież nawet go nie znałam! Nagle jakby coś sobie uświadamiając, Friedrich spojrzał na zegarek, a widząc godzinę spojrzał z powrotem na mnie.
- Ymisum ęis ćyzseipś an lot! – następnie chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę lotniska.
Zaczęłam mu się wyrywać, czego ten facet ode mnie chciał?! Początkowo nie zwracał uwagi na moje protesty, ale po którymś razie jak próbowałam wyszarpnąć rękę zatrzymał się i krzyknął.
- Melodio! – w tej chwili w mojej głowie coś zaskoczyło, Melodia… to imię w notesie który zgubiła tamta dziewczyna, a ona przecież wygląda zupełnie… jak ja!
- O nie… Ty myślisz, że ja to… - zaczęłam, ale on w ogóle mnie nie słuchał, tylko znów pociągnął za rękę, ja jednak zaparłam się nogami.
- Nie jestem Melodia! Słuchaj! – krzyczałam, ale w tej chwili podeszło do nas dwóch wysokich ochroniarzy w granatowych mundurach. Friedrich powiedział do nich kilka zdań w tym dziwnym języku i już po chwili podjechała czarna limuzyna do której mnie załadowali i pojechaliśmy w stronę lotniska…

Po godzinie siedziałam już w samolocie, (oczywiście w biznes klasie) i nerwowo tupiąc nogą wyglądałam przez okno. Kompletnie nie wiedziałam co zrobić. W limuzynie wciąż i wciąż tłumaczyłam ochroniarzom, że nie jestem Melodią ale oni w ogóle mnie nie słuchali! Wyglądało na to, że nawet nie znali angielskiego więc w sumie nic dziwnego, że mi nie odpowiedzieli. Tymczasem Friedrich gdzieś zniknął i od tamtej pory go nie widziałam.
Samolot miał odlot za jakieś pół godziny, musiałam się stąd wydostać!
Na moje nieszczęście wyjścia z samolotu pilnowali ci sami ochroniarze którzy porwali mnie i wsadzili do limuzyny, nie ma mowy żeby pozwolili mi wyjść.
Nagle do przedziału wszedł Friedrich, jak gdyby nigdy nic usiadł obok mnie i zaczął czytać gazetę.
Gapiłam się na niego przez chwilę po czym wrzasnęłam.
- Nie jestem Melodia! – mężczyzna aż podskoczył na swoim siedzeniu i spojrzał na mnie, początkowe zdziwienie na jego twarzy przekształciło się w złość.
- Uspokój się już księżniczko! Co twój ojciec by powiedział gdyby cię taką zobaczył? Masz szczęście, że do niego nie zadzwoniłem. Ucieczka? Przebieranie się w jakieś dziwne ubrania, ścinanie włosów, a na koniec jeszcze udajesz, że nie jesteś Melodią. Tolerowałem wiele twoich wybryków, ale to już koniec! A teraz uspokój się, czeka nas długi lot, dziękuję! – skończył i wrócił do czytania gazety, tymczasem ja zaniemówiłam. Przecież on potrafił mówić po angielsku! Chciałam właśnie coś powiedzieć, gdy znów niespodziewanie się odezwał.
- Pragnę również poinformować cię, że twój ojciec nie chciałby byś mu narobiła wstydu przed swoim przyszłym mężem i jego rodziną, dlatego lepiej jeśli nie będziesz się tak zachowywać w ich obecności. – zamurowało mnie ”przyszłym mężem?!” o nie, nie, nie!
Nie dość, że wzięli mnie za jakąś Melodię, księżniczkę małego nieznanego pewnie nikomu kraju i chcą mnie wywieźć nie wiadomo gdzie, to jeszcze pragną bym wyszła za mąż?! Nie ma mowy!
- Posłuchaj… - I tak opowiedziałam mu całą historię. Jak szłam do sklepu, jak wpadła na mnie prawdziwa Melodia i jak wypchnęła mnie z krzaków prosto na niego. Friedrich słuchał z uwagą całej mojej historii, po czym westchnął.
- To… bardzo ciekawa opowieść księżniczko, a co do naszych jutrzejszych lekcji chcę żebyś… - zaczął ale mu przerwałam
- Czekaj, ja ci mówię to wszystko, a ty od tak tu sobie siedzisz?! Zatrzymaj ten samolot! – mężczyzna popatrzył na mnie zmęczonym wzrokiem i westchnął jak by miał już dość powtarzania w kółko tego samego. Przetarł oczy i przemówił.
- Dobrze, więc mówisz, że prawdziwa księżniczka Melodia po raz pierwszy przyleciała do tego kraju dwa dni temu, nigdzie sama nie wychodziła, dzisiaj nagle postanowiła uciec i wpadła akurat na ciebie, osobę która wygląda DOKŁADNIE tak jak ona? – spytał i wyczekująco spoglądał na moją twarz.
- To nie brzmi przekonująco, prawda? – wydukałam zrezygnowana i pogodzona już z losem, że jednak polecę z nimi do tego dziwnego, nieznanego mi kraju. Friedrich w zamyśleniu pokiwał głową.
- Racja, nie brzmi. – odpowiedział, wracając do czytania szepnął jeszcze.
- Poza tym księżniczko, telefon który masz w kieszeni należy do „Melodii”. Następnym razem lepiej przygotuj swoją opowieść, a może ci uwierzę – natychmiast sięgnęłam ręką do kieszeni i wyjęłam najnowszy model, który ostatnim razem widziałam za witryną w sklepie. Gapiłam się na niego jak głupia. Kiedy ta dziewucha zdążyła mi go podłożyć?
Z westchnieniem opadłam na siedzenie. Teraz to mi już na pewno nie uwierzy, myślałam. Zawsze mogę jednak spróbować zwrócić się o pomoc do miejscowej władzy, gdy już dolecimy. Poza tym, prędzej czy później zauważą, że nie jestem prawdziwą księżniczką, w końcu jej ojciec chyba pozna własną córkę prawda? Prawda?!
Rozmyślałam, gdy samolot wystartował. Zaczęłam robić się powoli senna dlatego ułożyłam się wygodniej w fotelu i włożyłam ręce do kieszeni. Jedną ręką wyczułam jednak coś, szybko wyjęłam notes i go otworzyłam. No tak, zupełnie o nim zapomniałam. Znów zobaczyłam ten sam numer co wcześniej.
Szybkim ruchem ręki wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam przeglądać kontakty, w końcu natrafiłam na taki z nazwą „Mój numer” jednak to nie był ten sam numer co w notesie. W tej chwili chociaż częściowo zaczęłam odzyskiwać nadzieję na szybki powrót do domu. Melodia była jedyną osobą która mogła udowodnić, że ja to… ja. Nie wiedziałam do kogo należał ten numer ale skoro Melodia miała go w swoim notesie, to mogła to być osoba którą znała i jednocześnie ktoś kto pomoże mi wrócić do domu! Przecież jej przyjaciel na pewno rozpozna, że nie jestem Melodią.
Pomyślałam tryumfalnie i ułożyłam się wygodniej. Co prawda nie mogłam wykonać telefonu od razu, bo byłam w samolocie ale jak tylko wyląduję skontaktuję się z tą osobą. Znajdę prawdziwą Melodię  i udowodnię kim naprawdę jestem.
Tak, dokładnie to druga (oficjalna) wersja mojego pierwszego rozdziału opowiadania pt. "Doppelganger "
Wiem, trochę namieszałam, ale komentarze które od was dostałam przy pierwszej wersji (za które bardzo dziękuję :))
Zmotywowały mnie by jednak poprawić kilka rzeczy i zmienić.
Oczywiście jeśli przeczytaliście, to sami zauważycie, że zmiany nie są jakoś bardzo drastyczne, ale ta zmiana jakiej tu dokonałam będzie mieć wpływ na dalsze losy bohaterki. Na podstawie tej wersji tworzę też komiks, tak więc jest już ona nie odwołalna, więc nie martwcie się, nie będzie czegoś takiego jak "Rozdział I wersja 3" ;)

Dobrze, koniec gadania, tak jak poprzednio zachęcam do komentowania, również negatywnego jeśli ktoś ma na to ochotę lub ma taką potrzebę. :)
Jednak mam nadzieję, że ta "oficjalna/ostateczna" wersja wam się spodoba lub chociaż zachęci do przeczytania kolejnego rozdziału.

Dziękuję, miłego czytania ;)
© 2014 - 2024 MalaMi95
Comments15
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
funnyFranky's avatar
Mnie również ta wersja wydaje się lepsza :) Bardziej dynamiczna, i prawdopodobna? XD
Nie dziwię się Friedrichowi, że jej nie uwierzył XD
Świetne opowiadanie ^^