ShopDreamUp AI ArtDreamUp
Deviation Actions
Literature Text
Rozdział VIII – „Sprawdzianem wychowania kobiety i mężczyzny jest to, w jaki sposób się kłócą." - George Bernard Shaw
Lia była wściekła. Przez cały dzień próbowała pogodzić te dwa uparte osły, ale jedyne co udało jej się uzyskać, to kolejna nie szczera obietnica, że przestaną się kłócić. A jedyne czego chciała, to żeby potrafili zachowywać się jak ludzie we własnym towarzystwie, zamiast ciągle sobie dopiekać. „Czy to naprawdę takie trudne?" myślała dziewczyna idąc wzdłuż ulicy i mijając zgrabne domki w odcieniach beżu i bieli. „Dlaczego Alex potrafi przyjaźnić się z byłymi dziewczynami (nawet tymi wrednymi) a nie może pogodzić się z Tomem?" rozmyślała dalej, aż nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. „A gdyby tak, zobaczył jaki Tom jest naprawdę?" pomyślała radośnie, po czym przeszła przez ulicę i stanęła przed szarym, dość ponurym budynkiem. Dziewczyna westchnęła i weszła do miejsca, które nazywała domem.
* * *
- Zaczekaj tu na mnie, dobrze? – spytała Lia wpatrując się błagalnie w oczy Alexa, który kompletnie nie wiedział o co jej chodzi. Najpierw, gdy tylko wyszedł z klasy po swojej ostatniej lekcji tego dnia, dopadła go jakby była jakimś drapieżnikiem, a on bezbronną owcą. Następnie ciągała go po całej szkole, zaglądając do wszystkich możliwych klas, a teraz każe mu tu stać i czekać, podczas, gdy ona pójdzie nie wiadomo gdzie. Mimo to, Alex się zgodził, nie tylko dlatego, że był ciekawy o co chodzi Li, ale też dlatego, że nie bardzo chciało mu się wracać do domu. Zapewne musiałby się wtedy zająć Sophi, podczas, gdy jego brat poszedłby gdzieś z kumplami, a poza tym, jakoś nie bardzo ciągnęło go dziś do nauki (której miał pełno) tak więc chłopak postanowił odwlec ten moment.
Po chwili dziewczyna zniknęła za rogiem, a jemu pozostało stać w opustoszałym korytarzu (o tej godzinie bowiem, kończyły lekcje ostanie klasy) i przyglądać się pracy sprzątaczek, które co pewien czas mijały go, ze swoimi naładowanymi płynami do czyszczenia i szczotkami wózkami. Nagle chłopak spostrzegł, że z sali na końcu korytarza, ktoś wychodzi – Thomas. Green skierował się w stronę przeciwną do Alexa i zupełnie go nie zauważył. „A co on tu robi o tej porze?" zastanowił się Redson i zbyt ciekaw by się powstrzymać, zakradł się do wciąż uchylonych drzwi. Na początku spróbował coś dostrzec przez szparę (obawiał się, że w klasie może ktoś jeszcze być) jednak, nie udało mu się to, a zachęcony ciszą, która dochodziła z pomieszczenia, postanowił wejść do środka. Od razu spostrzegł, że to jakaś pracownia malarska. Była duża, przestronna, na stole leżały farby i pędzle, a wszędzie dookoła stały sztalugi z zaczętymi, lub skończonymi obrazami. Było ich w całej sali sześć. Jego uwagę przykuł jednak obraz dziewczyny. A właściwie kobiety, która do złudzenia przypominała jego przyjaciółkę. Cały obraz był w odcieniach szarości i bieli. Kobieta była namalowana jedynie do pasa, powieki miała pół przymknięte, a oczy jakby nieobecne i pełne smutku. W miejscu gdzie powinno być serce, wiała pustka… jedynie malutki promyczek jasności, zapełniał to szare i puste miejsce…
Tytuł obrazu brzmiał „What is love?". Oszołomiony chłopak odsunął się od obrazu i spojrzał na ten sąsiadujący z nim. Stanął jak wryty, na obrazie bowiem, był on sam. A raczej nie sam, dookoła niego stali przyjaciele. Uśmiechnięta Lia, cukierkowa Avril, poważna Cassie, zamyślony Mitchel, jego kumple z drużyny koszykówki i wiele innych. Obraz byłby niezwykle wesoły, gdyby nie jedna samotna postać stojąca w oddali – Thomas. Był do nich wszystkich odwrócony tyłem, jedynie twarz zwrócił w ich stronę. Jego twarz była pełna smutku. Zdezorientowany Alex cofnął się o kolejny krok, gdy zrozumiał co mu nie pasuje. Otóż, to nie był obraz przedstawiający grupę przyjaciół i jednego samotnika, to był obraz przedstawiający Jego i zgromadzone wokół niego osoby, oraz odrzuconego przez tą społeczność chłopaka… odrzuconego przez niego…
- Co ty tu robisz? – Redson odwrócił się jak oparzony i zobaczył stojącego w wejściu do sali Toma. Jego twarz wykrzywiona była w grymasie niezadowolenia, ale w oczach widać było jakby prośbę o zrozumienie. Alex opuścił głowę i ruszył do wyjścia z sali. Mijając jednak Toma powiedział
- Masz ogromny talent, powinieneś go pokazać innym. - a potem skierował się korytarzem do wyjścia ze szkoły.
* * *
Lia czekała na niego na ławce, gdy go ujrzała, uśmiechnęła się, a potem gwałtownie posmutniała widząc, że idzie sam. Alex zacisnął dłonie w pięści „O to jej chodziło!" pomyślał chłopak i wściekły na nią i samego siebie, że dał się nabrać, ruszył ignorując zdezorientowaną jego zachowaniem Jackson. Dziewczyna jednak podbiegła do niego, próbując dotrzymać mu kroku. Wtedy jednak chłopak gwałtownie stanął.
- O co ci chodzi?! – wykrzyknął, a dziewczyna zrobiła pytającą minę, co tylko bardziej go rozzłościło.
- Dlaczego wpychasz nos w nie swoje sprawy?! Nie możesz w końcu pogodzić się z tym, że ja i Tom nie chcemy się przyjaźnić! – w jej oczach błysnęło coś niebezpiecznego.
Chłopak na widok wyrazu jej twarzy cofnął się.
- Wy niechcenie się przyjaźnić, czy Ty nie chcesz się przyjaźnić? - spytała niebezpiecznie łagodnie, po czym minęła go. Alex jednak chwycił ją za rękę i zatrzymał.
- Co masz na myśli? – Lia odwróciła się i chłopak zobaczył malującą się na twarzy dziewczyny wściekłość.
- Przyjaźnisz się z największymi zdzirami w okolicy i szlajasz z wrednymi typami, odrzucając wszystkie osoby, dla których jesteś ważny! – wykrzyknęła Lia, wkurzona nie na żarty.
- Ranisz swoją matkę, rodzeństwo, odrzucasz przyjaźń Toma, Cassie… nawet moją! - krzyczała, a oszołomiony Alex próbował zrozumieć o co jej chodzi.
- Przecież Tom zawsze chciał tylko odebrać mi rolę! – wrzasnął, a Lia spojrzała na niego dziwnie.
- Doprawdy? Skoro tak, to dlaczego mu się nieudało, biorąc pod uwagę, że zawsze się spóźniasz, a ostatnio byłeś tak rozkojarzony, że ledwo potrafiłeś sklecić zdanie? – chłopak zastanowił się, faktycznie ostatnio był beznadziejnym aktorem i odebranie mu roli nie powinno być trudne… więc dlaczego? Spojrzał na Lię i zrozumiał. Przypomniał sobie obraz w pracowni Toma. Jego jako lidera, uwielbianego przez wszystkich, Toma - odrzuconego samotnika. Green nigdy nie chciał odebrać mu roli, chciał tylko zwrócić na siebie jego uwagę. Mimo to poczuł złość, Lia prawiła mu kazania, a sama nie była lepsza!
- Ja odrzucam od siebie ludzi? A co z tobą pani „idealna" właściwie nic o tobie nie wiem, gdzie mieszkasz, co robisz całymi dniami, nawet nie znam twojego prawdziwego imienia! – krzyknął, dziewczyna milczała chwilę, po czym odwróciła się i ruszyła przed siebie. Alex powinien był wtedy odpuścić, odejść, a następnego dnia ją przeprosić za swój wybuch, zamiast tego zawołał.
- A z matką kłócisz się zapewne tyle samo co ja! - Jackson zatrzymała się gwałtownie i spojrzała na niego. Coś w wyrazie jej oczu powiedziało mu, że nie powinien był tego mówić. Powinien był raz w życiu się zamknąć, ale za późno… dziewczyna trzema szybkimi krokami pokonała dzielącą ich odległość i popatrzyła prosto w oczy.
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam rok. – odezwała się, a Alex, aż zachłysnął się powietrzem, chciał przeprosić, ale nie dała mu dojść do słowa.
- Po ich śmierci zajęła się mną babcia, ale umarła trzy lata później, na raka. Od tamtej pory mieszkałam z ciotką. W wolnych chwilach zdarzało mi się kraść, gdy nie chciała mi dać pieniędzy, a byłam zbyt głodna, by czekać do następnego dnia, aż da mi ohydny kleik do jedzenia. - Alex próbował coś powiedzieć, ale wyszedł mu niewyraźny bełkot. Tymczasem dziewczyna kontynuowała.
- Kilka razy próbowałam uciec z domu, ale policja za każdym razem mnie znajdowała, a potem dostawałam takie lanie od ciotki, że odechciało mi się uciekać. W końcu któryś z naszych sąsiadów doniósł na moją ciotkę do opieki społecznej i zabrano mnie od niej. Od tamtej pory mieszkam u drugiej ciotki, która uważa, że nie pasuje do jej „Idealnej rodziny" i to przeze mnie nie może sobie znaleźć faceta. Ciągle wytyka mi, że z mojego powodu musiała porzucić pracę, przyjaciół i zamieszkać w New Jersey. Niemniej opiekuje się mną ze względu na mojego ojca. - przerwała na chwilę i zbliżyła się o krok do chłopaka. Wszystko to powiedziała głosem wyzutym z wszelkich emocji, zupełnie jakby mówiła jaka będzie dziś pogoda. To przeraziło Redsona jeszcze bardziej.
- Teraz już wiesz. Mam nadzieję, że jesteś zadowolony. Nie chciałam was obarczać moimi problemami, ale skoro nie jesteś się w stanie ze mną przyjaźnić jeśli tego nie wiesz, to proszę, masz co chciałeś. - zakończyła po czym ruszyła w swoją stronę, zostawiając zszokowanego chłopaka samego. Nie obejrzała się ani razu.
-CDN
Lia była wściekła. Przez cały dzień próbowała pogodzić te dwa uparte osły, ale jedyne co udało jej się uzyskać, to kolejna nie szczera obietnica, że przestaną się kłócić. A jedyne czego chciała, to żeby potrafili zachowywać się jak ludzie we własnym towarzystwie, zamiast ciągle sobie dopiekać. „Czy to naprawdę takie trudne?" myślała dziewczyna idąc wzdłuż ulicy i mijając zgrabne domki w odcieniach beżu i bieli. „Dlaczego Alex potrafi przyjaźnić się z byłymi dziewczynami (nawet tymi wrednymi) a nie może pogodzić się z Tomem?" rozmyślała dalej, aż nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. „A gdyby tak, zobaczył jaki Tom jest naprawdę?" pomyślała radośnie, po czym przeszła przez ulicę i stanęła przed szarym, dość ponurym budynkiem. Dziewczyna westchnęła i weszła do miejsca, które nazywała domem.
* * *
- Zaczekaj tu na mnie, dobrze? – spytała Lia wpatrując się błagalnie w oczy Alexa, który kompletnie nie wiedział o co jej chodzi. Najpierw, gdy tylko wyszedł z klasy po swojej ostatniej lekcji tego dnia, dopadła go jakby była jakimś drapieżnikiem, a on bezbronną owcą. Następnie ciągała go po całej szkole, zaglądając do wszystkich możliwych klas, a teraz każe mu tu stać i czekać, podczas, gdy ona pójdzie nie wiadomo gdzie. Mimo to, Alex się zgodził, nie tylko dlatego, że był ciekawy o co chodzi Li, ale też dlatego, że nie bardzo chciało mu się wracać do domu. Zapewne musiałby się wtedy zająć Sophi, podczas, gdy jego brat poszedłby gdzieś z kumplami, a poza tym, jakoś nie bardzo ciągnęło go dziś do nauki (której miał pełno) tak więc chłopak postanowił odwlec ten moment.
Po chwili dziewczyna zniknęła za rogiem, a jemu pozostało stać w opustoszałym korytarzu (o tej godzinie bowiem, kończyły lekcje ostanie klasy) i przyglądać się pracy sprzątaczek, które co pewien czas mijały go, ze swoimi naładowanymi płynami do czyszczenia i szczotkami wózkami. Nagle chłopak spostrzegł, że z sali na końcu korytarza, ktoś wychodzi – Thomas. Green skierował się w stronę przeciwną do Alexa i zupełnie go nie zauważył. „A co on tu robi o tej porze?" zastanowił się Redson i zbyt ciekaw by się powstrzymać, zakradł się do wciąż uchylonych drzwi. Na początku spróbował coś dostrzec przez szparę (obawiał się, że w klasie może ktoś jeszcze być) jednak, nie udało mu się to, a zachęcony ciszą, która dochodziła z pomieszczenia, postanowił wejść do środka. Od razu spostrzegł, że to jakaś pracownia malarska. Była duża, przestronna, na stole leżały farby i pędzle, a wszędzie dookoła stały sztalugi z zaczętymi, lub skończonymi obrazami. Było ich w całej sali sześć. Jego uwagę przykuł jednak obraz dziewczyny. A właściwie kobiety, która do złudzenia przypominała jego przyjaciółkę. Cały obraz był w odcieniach szarości i bieli. Kobieta była namalowana jedynie do pasa, powieki miała pół przymknięte, a oczy jakby nieobecne i pełne smutku. W miejscu gdzie powinno być serce, wiała pustka… jedynie malutki promyczek jasności, zapełniał to szare i puste miejsce…
Tytuł obrazu brzmiał „What is love?". Oszołomiony chłopak odsunął się od obrazu i spojrzał na ten sąsiadujący z nim. Stanął jak wryty, na obrazie bowiem, był on sam. A raczej nie sam, dookoła niego stali przyjaciele. Uśmiechnięta Lia, cukierkowa Avril, poważna Cassie, zamyślony Mitchel, jego kumple z drużyny koszykówki i wiele innych. Obraz byłby niezwykle wesoły, gdyby nie jedna samotna postać stojąca w oddali – Thomas. Był do nich wszystkich odwrócony tyłem, jedynie twarz zwrócił w ich stronę. Jego twarz była pełna smutku. Zdezorientowany Alex cofnął się o kolejny krok, gdy zrozumiał co mu nie pasuje. Otóż, to nie był obraz przedstawiający grupę przyjaciół i jednego samotnika, to był obraz przedstawiający Jego i zgromadzone wokół niego osoby, oraz odrzuconego przez tą społeczność chłopaka… odrzuconego przez niego…
- Co ty tu robisz? – Redson odwrócił się jak oparzony i zobaczył stojącego w wejściu do sali Toma. Jego twarz wykrzywiona była w grymasie niezadowolenia, ale w oczach widać było jakby prośbę o zrozumienie. Alex opuścił głowę i ruszył do wyjścia z sali. Mijając jednak Toma powiedział
- Masz ogromny talent, powinieneś go pokazać innym. - a potem skierował się korytarzem do wyjścia ze szkoły.
* * *
Lia czekała na niego na ławce, gdy go ujrzała, uśmiechnęła się, a potem gwałtownie posmutniała widząc, że idzie sam. Alex zacisnął dłonie w pięści „O to jej chodziło!" pomyślał chłopak i wściekły na nią i samego siebie, że dał się nabrać, ruszył ignorując zdezorientowaną jego zachowaniem Jackson. Dziewczyna jednak podbiegła do niego, próbując dotrzymać mu kroku. Wtedy jednak chłopak gwałtownie stanął.
- O co ci chodzi?! – wykrzyknął, a dziewczyna zrobiła pytającą minę, co tylko bardziej go rozzłościło.
- Dlaczego wpychasz nos w nie swoje sprawy?! Nie możesz w końcu pogodzić się z tym, że ja i Tom nie chcemy się przyjaźnić! – w jej oczach błysnęło coś niebezpiecznego.
Chłopak na widok wyrazu jej twarzy cofnął się.
- Wy niechcenie się przyjaźnić, czy Ty nie chcesz się przyjaźnić? - spytała niebezpiecznie łagodnie, po czym minęła go. Alex jednak chwycił ją za rękę i zatrzymał.
- Co masz na myśli? – Lia odwróciła się i chłopak zobaczył malującą się na twarzy dziewczyny wściekłość.
- Przyjaźnisz się z największymi zdzirami w okolicy i szlajasz z wrednymi typami, odrzucając wszystkie osoby, dla których jesteś ważny! – wykrzyknęła Lia, wkurzona nie na żarty.
- Ranisz swoją matkę, rodzeństwo, odrzucasz przyjaźń Toma, Cassie… nawet moją! - krzyczała, a oszołomiony Alex próbował zrozumieć o co jej chodzi.
- Przecież Tom zawsze chciał tylko odebrać mi rolę! – wrzasnął, a Lia spojrzała na niego dziwnie.
- Doprawdy? Skoro tak, to dlaczego mu się nieudało, biorąc pod uwagę, że zawsze się spóźniasz, a ostatnio byłeś tak rozkojarzony, że ledwo potrafiłeś sklecić zdanie? – chłopak zastanowił się, faktycznie ostatnio był beznadziejnym aktorem i odebranie mu roli nie powinno być trudne… więc dlaczego? Spojrzał na Lię i zrozumiał. Przypomniał sobie obraz w pracowni Toma. Jego jako lidera, uwielbianego przez wszystkich, Toma - odrzuconego samotnika. Green nigdy nie chciał odebrać mu roli, chciał tylko zwrócić na siebie jego uwagę. Mimo to poczuł złość, Lia prawiła mu kazania, a sama nie była lepsza!
- Ja odrzucam od siebie ludzi? A co z tobą pani „idealna" właściwie nic o tobie nie wiem, gdzie mieszkasz, co robisz całymi dniami, nawet nie znam twojego prawdziwego imienia! – krzyknął, dziewczyna milczała chwilę, po czym odwróciła się i ruszyła przed siebie. Alex powinien był wtedy odpuścić, odejść, a następnego dnia ją przeprosić za swój wybuch, zamiast tego zawołał.
- A z matką kłócisz się zapewne tyle samo co ja! - Jackson zatrzymała się gwałtownie i spojrzała na niego. Coś w wyrazie jej oczu powiedziało mu, że nie powinien był tego mówić. Powinien był raz w życiu się zamknąć, ale za późno… dziewczyna trzema szybkimi krokami pokonała dzielącą ich odległość i popatrzyła prosto w oczy.
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam rok. – odezwała się, a Alex, aż zachłysnął się powietrzem, chciał przeprosić, ale nie dała mu dojść do słowa.
- Po ich śmierci zajęła się mną babcia, ale umarła trzy lata później, na raka. Od tamtej pory mieszkałam z ciotką. W wolnych chwilach zdarzało mi się kraść, gdy nie chciała mi dać pieniędzy, a byłam zbyt głodna, by czekać do następnego dnia, aż da mi ohydny kleik do jedzenia. - Alex próbował coś powiedzieć, ale wyszedł mu niewyraźny bełkot. Tymczasem dziewczyna kontynuowała.
- Kilka razy próbowałam uciec z domu, ale policja za każdym razem mnie znajdowała, a potem dostawałam takie lanie od ciotki, że odechciało mi się uciekać. W końcu któryś z naszych sąsiadów doniósł na moją ciotkę do opieki społecznej i zabrano mnie od niej. Od tamtej pory mieszkam u drugiej ciotki, która uważa, że nie pasuje do jej „Idealnej rodziny" i to przeze mnie nie może sobie znaleźć faceta. Ciągle wytyka mi, że z mojego powodu musiała porzucić pracę, przyjaciół i zamieszkać w New Jersey. Niemniej opiekuje się mną ze względu na mojego ojca. - przerwała na chwilę i zbliżyła się o krok do chłopaka. Wszystko to powiedziała głosem wyzutym z wszelkich emocji, zupełnie jakby mówiła jaka będzie dziś pogoda. To przeraziło Redsona jeszcze bardziej.
- Teraz już wiesz. Mam nadzieję, że jesteś zadowolony. Nie chciałam was obarczać moimi problemami, ale skoro nie jesteś się w stanie ze mną przyjaźnić jeśli tego nie wiesz, to proszę, masz co chciałeś. - zakończyła po czym ruszyła w swoją stronę, zostawiając zszokowanego chłopaka samego. Nie obejrzała się ani razu.
-CDN
Private collection, please do not unlock
private drawings such as sketches, portraits and various handmade drawings. Due to the fact that it is not possible to hide folders, I decided to use this form of collecting my works
$100/month
Suggested Collections
Featured in Groups
Dobra, tym razem zacznę od pytania do was.
Czy waszym zdaniem Lia miała prawo być zła? W końcu Alex przecież nie wiedział co ją spotkało.
A nawet jeśli miała, to czy się pogodzą? Dowiecie się niedługo
Ściąga:
Alex Redson – Fineasz Flynn
Thomas Green – Ferb Fletcher
Lia Jackson – Izabella Garcia-Saphiro
Cassidy Roberts - Fretka Flynn
Mitchel Smith – Jeremiasz Johson
Annabell Bloom – Stefa Hirano
Avril Blake – Vanessa Dundersztyc
Will Crason – Johny (Chłopak Vanessy)
Bridget – ostatnia „miłość” Alexa
Enjoy
Czy waszym zdaniem Lia miała prawo być zła? W końcu Alex przecież nie wiedział co ją spotkało.
A nawet jeśli miała, to czy się pogodzą? Dowiecie się niedługo
Ściąga:
Alex Redson – Fineasz Flynn
Thomas Green – Ferb Fletcher
Lia Jackson – Izabella Garcia-Saphiro
Cassidy Roberts - Fretka Flynn
Mitchel Smith – Jeremiasz Johson
Annabell Bloom – Stefa Hirano
Avril Blake – Vanessa Dundersztyc
Will Crason – Johny (Chłopak Vanessy)
Bridget – ostatnia „miłość” Alexa
Enjoy
© 2012 - 2024 MalaMi95
Comments18
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Szkoda Lii... A tak w zasadzie to Thom o tym wiedział?
Po za tym... A nie mówiłam? Coś czułam, że Alex nie jest taki cudowny, jak się wydaje..
Po za tym... A nie mówiłam? Coś czułam, że Alex nie jest taki cudowny, jak się wydaje..