literature

Life, Camera, Action!

Deviation Actions

MalaMi95's avatar
By
Published:
827 Views

Literature Text

Rozdział X – „Miłość idealna jest naprawdę możliwa. W listach." - George Bernard Shaw

Minął tydzień odkąd ekipa  z Vansky,  zamieściła na wszystkich możliwych stronach internetowych serialu i wielu innych, dwie plotki wymyślone  przez Annabell. Póki co jej plan sprawdzał się znakomicie. Zdecydowana większość ich fanów, cieszyła się na widomość o kolejnym sezonie, a smuciła na wieść o jego zakończeniu. Oczywiście docinki w stylu  „Nareszcie koniec tej mody na sukces" lub „Marzenia się spełniają! W końcu zdejmą to dziadostwo z anteny!" również się  zdarzały, ale była to zdecydowana mniejszość. Tak właśnie rozmyślała Cassie wracając do domu. Podchodząc do drzwiczek ogrodowych zauważyła, że w skrzynce coś jest. Otworzyła ją więc, pewna, że zobaczy  same rachunki, gdy sięgnęła jednak w głąb, jej oczom ukazała się koperta z  odręcznie napisanym na niej jej imieniem i nazwiskiem. Od razu rozpoznała pismo, swojego „wielbiciela". Dziewczyna już od jakiś dwóch tygodni nie dostała od niego  żadnych wiadomości. Ostatnią był krótki liścik „Bardzo kapryśne jest twe serce, a me cierpi w twej rozterce. Usuwam się więc na zawsze, wspomnij mnie czasem, twój W."
Potem nagle zamilkł.  Z jednej strony  Cassie zrobiło się smutno, lubiła te jego liściki i drobne prezenty. Czuła się wtedy ważna, wiedziała, że komuś na niej zależy. Z drugiej strony, przecież kochała Willa i dając nadzieję tajemniczemu "W", tylko go raniła. Poza tym, cała ta sytuacja nieco przerażała dziewczynę. Jakiś obcy facet, kręcił się wokół jej domu i obserwował ją. Gdy pewnego razu dostała od niego liścik „Ładnie wyglądasz, gdy śpisz" przestraszyła się nie na żarty i  chciała nawet iść na policję, jednak Mitchell uspokoił ją  i powiedział, że i tak nic sobie z tego nie zrobioną na komisariacie, no i jak znaleźć kogoś, kto nie pozostawia żadnych śladów? Będą ściągać odciski palców z liścików? Ta myśl  tak rozbawiła dziewczynę, że zrezygnowała ze swojego pomysłu, ale stało się bardziej ostrożna. Nigdy nie wracała sama do domu  w nocy  i  zaopatrzyła się w coś chociażby tak  prostego jak gaz pieprzowy (Choć Cassie uznała, że gdyby ktoś ją zaatakował to i tak byłaby zbyt oszołomiona by go użyć)
Mimo to, poczuła się lepiej. Z lekkim wahaniem odpakowała kopertę i wyjęła krótki liścik „Jeśli chcesz mnie poznać, to czekam dziś o 16.00 w parku przy fontannie, będę miał na sobie brązowy T-shirt i oliwkową bluzę,  twój W" Oszołomiona dziewczyna, upuściła liścik i biegiem wpadła do domu zatrzaskując drzwi…

* * *

Pół godziny później, siedziała na kanapie w salonie i piła kawę z mlekiem, którą zrobiła dla niej jej współlokatorka Amber. Dziewczyna wpatrywała  się wyczekująco w Cassie swoimi przenikliwymi bursztynowymi oczami, od których dostała imię. Roberts unikała jej spojrzenia i celowo wgapiła się w telewizor, leciały jakieś powtórki „Rozmów w toku". Na scenie właśnie pojawiła się jakaś wychudzona dziewczyna, ze szklistymi oczami, która opowiadała jak to umówiła się w sieci z jednym chłopakiem, a gdy  spotkała go w realnym świecie, okazało  się, że to jakiś psychol, który ją zaatakował. Udało jej się uciec, tylko dlatego, że w lato  poszła na kurs samoobrony i zastosowała jedną z technik jakie pokazywał im nauczyciel. Cassie wzdrygnęła się i wyłączyła telewizor. „Wcale nie muszę tam iść, mogę zostać w domu" pomyślała, mimo to bardzo chciała iść. Co  tu dużo mówić?  Aż ją korciło, żeby poznać „W". Niestety, niemiała pojęcia co zrobić, żeby go poznać, ale się nie narażać?
- Powiesz mi  wreszcie co się stało, czy dalej będziesz udawać, że mnie tu niema? – spytała Amber, a Cassie spojrzała na nią, jakby widziała ją po raz pierwszy w życiu. Myślami była bardzo daleko od tego miejsca i powrót okazał się trudny. Współlokatorka upiła łyk swojej kawy, cały czas mierząc dziewczynę wzrokiem i odgarnęła za uszy kosmyk swoich krótkich,  rudych włosów. Cassie odwzajemniła spojrzenie i przyglądała jej się chwilę w milczeniu, po czym nagle wpadła na pewien pomysł.  
- Amber? Masz dzisiaj czas?

* * *

- To zły pomysł, to jest bardzo zły pomysł! – powiedziała po raz setny  Amber Maine idąc za szczerzącą się i podekscytowaną Cassie.
- Daj spokój. Przecież przy fontannie będzie mnóstwo ludzi. A poza tym, chcę tylko zobaczyć, kto to, nie musimy z nim rozmawiać. – Amber przewróciła  oczami i przyspieszyła by zrównać się z przyjaciółką.
- A skąd będziesz  wiedzieć, że to on? – Roberts obróciła głowę zakłopotana i przez chwilę namyślała się.
- No… Em… nie będę – ruchem ręki powstrzymała przyjaciółkę przed mówieniem - chodzi mi o to, że jeśli to ktoś znajomy, to go poznam nie? Jeśli go nie znam to -  tu wzruszyła ramionami. Maine powstrzymała się od dalszych komentarzy  i  resztę drogi przeszły w milczeniu. Wbrew zapewnieniom Roberts, przy fontannie było pusto. Dziewczyny dostrzegły jednak z daleka, jakąś kręcącą się obok fontanny postać. Cassie już ruszyła, gdy współlokatorka chwyciła ją za rękę.
- Co ty robisz? Wracamy! – krzyknęła Amber, ale brunetka wyślizgnęła się jej i pobiegła przed siebie. Rudowłosa, by za nią pobiegła, ale coś w oczach przyjaciółki kazało jej  zostać. Nie widziała o co chodzi, ale wyglądało na to, że Cassie rozpoznała tajemniczego „W"

Na przeciwko niej stał on. Jak zwykle uśmiechnięty, choć dziś jakoś inaczej, tak… niepewnie. Ramiona miał przygarbione zupełnie tak jakby obawiał się solidnej bury. Cassie patrzyła w jego niebieskie oczy i blond kosmyki, które jak zwykle opadały mu na twarz i nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że przez tak długi czas niczego się nie domyśliła. Bowiem stał przed nią Mitchell, jej przyjaciel, lub jak lubiła go nazywać jej „przewoźnik" bowiem, zanim zdała na prawo jazdy, chłopak wiele razy ją podwoził, gdyż był o rok starszy. Wkrótce stało się to ich tradycją. Od kiedy dziewczyna zdobyła własne auto, chłopak rzadziej przyjeżdżał, ale odwoził ją zawsze na kurs tańca w czwartki. Smith zbliżył się do  oszołomionej dziewczyny i chciał jak zwykle odgarnąć jej włosy z czoła, jednak ona wzdrygnęła się i cofnęła.
Następnie po prostu odwróciła się i uciekła…

* * *

Alex siedział obok Toma na murku przed szkołą i czekał. Poprzedniego dnia Lia zadzwoniła do niego i Greena i umówiła się z nimi właśnie tu. Gdy chłopak próbował się czegoś dowiedzieć, zakończyła krótkim „Do jutra" i rozłączyła  się. W końcu, po ponad pół godzinnym czekaniu, zobaczył dwie przybliżające  się do nich dziewczyny. Redson wstał uśmiechając się i już chciał rzucić jakiś żart „o kobiecej punktualności"  gdy zobaczył wyraz oczu Li. Były podkrążone, zupełnie jakby nie spała całą noc i opuchnięte od płaczu. Lśniące zazwyczaj włosy, były potargane i zaplecione w jakiś byle jaki warkocz, a uśmiech, gdzieś znikł.
- Co się stało? – zwołał zaniepokojony Tom, podchodząc i obejmując Lię.
- Jak to co? To wszystko przez jej ciotkę! – krzyknęła Kelly Olivier. Wysoka, długonoga, szatynka o ciemnych zielonych oczach. Najlepsza przyjaciółka Li, od trzeciej klasy. Od kiedy Alex sięgał pamięcią, wszystko robiły razem, chodziły  na imprezy, zakupy, plotkowały, zrobiły  nawet ranking najprzystojniejszych chłopaków z sąsiedztwa z którymi warto się umówić (Alex nie był brany pod uwagę, choć Kelly nalegała) miały nawet urodziny w ten sam dzień (12 maja) i wspólnie urządzały przyjęcia. W zeszłym roku śmiały się nawet, że zgłoszą się do programu „Sweet Sixteen" ale ostatecznie uznały, że impreza w Vansky im wystarczy.
Teraz, Kelly nie przypominała, tej łagodnej dziewczyny jaką znał Alex. Przypominała raczej najeżonego kota gotowego do skoku.
- To znaczy? -  spytał Redson, a Olivier prychnęła (chłopak mógłby przysiąc) jak rozzłoszczony kot, który nie rozumie, jak można nie wiedzieć tak oczywistych rzeczy. Jednak chłopak i Tom nie wiedzieli, dziewczyna już chciała coś powiedzieć, ale Li jej przerwała.
- Moja ciotka powiedziała, że skoro, już nie gram w serialu to nic nas tu nie trzyma i przeprowadzamy się do Los Angeles. – Alex i Tom, aż rozdziawili usta  „Los Angeles?  Ale to setki kilometrów stąd!" pomyślał i zaczął gorączkowo chodzić w te i we w wtę, a wszyscy patrzyli na niego wyczekująco. W końcu  stanął  i spojrzał  przyjaciółce prosto w oczy.
- Musimy przekonać twoją ciotkę! Przecież nie możesz wyjechać! – krzyknął i ruszył, zupełnie jakby chciał iść do domu dziewczyny (choć nawet nie wiedział, gdzie to jest) i rozprawić się z jej ciotką. Kelly chwyciła go za ramię skupiając na sobie jego uwagę, po czym uniosła ręce.
- A myślisz, że już z nią nie rozmawiałyśmy?! Nic nie działa! – mówiła coraz bardziej podniesionym głosem i machała rękami.
- Groźby, prośby, zupełnie nic! Nie zgodziła się nawet po tym, jak zaproponowałam, że Lia, może zamieszkać ze mną lub w internacie! – krzyknęła, nagle Alex chwycił ją za dłonie.
- Kelly, uspokój się  - powiedział  łagodnie, a dziewczynę przeszedł dreszcz. Od razu zanotowała sobie  w pamięci, że bez względu na to co mówi Li, dopisze Redsona  na listę najprzystojniejszych. Tymczasem jednak mieli ważniejszy problem, więc szatynka zganiła się za te głupie myśli i odwracając wzrok od kuszących ust chłopaka powiedziała.
- To co zrobimy? – zobaczyła  szybką wymianę spojrzeń między Alexem, a Tomem i uśmiech, który pojawił się na ich twarzach.
- Chyba mamy pewien pomysł  - powiedział tajemniczo Tom…

-CDN
Tak, a więc pojawił się kolejny problem. Nie tylko mogą zdjąć serial z anteny, ale Lia, może też zostać zmuszona do wyjazdu do Los angeles (przypominam, że miasto Vansky, znajduje się w New jersey)
czy bohaterom uda się powstrzymać ciotkę dziewczyny?
I co wyniknie z zainteresowania Kelly dotyczącym Alexa?
No i co Z Mitchell'em i Cassie? Czy ich przyjaźń przetrwa? A może narodzi się miłość?
Dowiecie się niedługo :D

Ściąga:

Alex Redson – Fineasz Flynn
Thomas Green – Ferb Fletcher
Lia Jackson – Izabella Garcia-Saphiro
Cassidy Roberts - Fretka Flynn
Mitchell Smith – Jeremiasz Johson
Annabell Bloom – Stefa Hirano
Bruce Evan - Buford VanStorm
Avril Blake – Vanessa Dundersztyc
Will Crason – Johny (Chłopak Vanessy)

Bridget – ostatnia „miłość” Alexa
Sophi – siostra Alexa
Kelly Olivier – najlepsza przyjaciółka Li

Enjoy :D
© 2012 - 2024 MalaMi95
Comments13
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
LoLisa05's avatar
Ale się porobiło...
Cassie, czemu zwiałaś?! :icony-u-noplz:
Jak się nie uda, to Charlie zrobi sobie<głosem
Rico> KABOOM :XD: